Policjanci z wrocławskiej drogówki zatrzymali nietrzeźwego sprawcę kolizji. Mężczyzna nie wiedział co robi i jadąc w korku, nagle zaczął cofać. Najechał na auto stojące tuż za nim. Po wszystkim chciał uciec, jednak świadek zdarzenia, widząc sytuację nie pozostał obojętny i zabrał mu kluczyki od auta. 59-latek ledwo stał o własnych siłach, gdy funkcjonariuszy przyjechali na miejsce. Miał 2,28 promila alkoholu w organizmie. Trafił do aresztu i teraz o jego dalszym losie zadecyduje sąd. Prawo jazdy już zatrzymali mu policjanci, a za prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości grozi mu kara do 2 lat pozbawienia wolności.

Funkcjonariusze Wydziału Ruchu Drogowego z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu, od razu po otrzymaniu informacji o zdarzeniu drogowym, pojechali na miejsce, żeby udzielić pomocy jego uczestnikom.

Były to godziny szczytu i miasto było całkiem zakorkowane. Po przyjeździe policjanci zastali osoby uczestniczące w kolizji.

Jak się okazało, stojąc właśnie w takim korku, mężczyzna prowadzący swój pojazd będący jako pierwszy, zaczął w pewnym momencie cofać i najechał na samochód stojący tuż za nim.

Poszkodowana kobieta powiedziała policjantom, że sprawca stojąc w korku cały czas się dziwnie zachowywał. Jego pojazd wielokrotnie gasł. Po zdarzeniu mężczyzna chciał odjechać. Kobieta poprosiła wtedy świadka, żeby zabrał mu kluczyki od samochodu, ponieważ mógł być nietrzeźwy i chciał w ten sposób uniknąć kontaktu z mundurowymi.

Policjanci rozmawiając ze sprawcą wyczuli od niego silną woń alkoholu. Po przebadaniu alkomatem, urządzenie wykazało 2,28 promila alkoholu w jego organizmie. Mężczyzna miał również trudności z ustaniem na nogach, ponadto jego mowa była bardzo niewyraźna i bełkotliwa. Na koniec przyznał jednak, że wcześniej spożywał alkohol.

Dzięki prawidłowej reakcji uczestniczki zdarzenia i świadka, mężczyzna nie mógł kontynuować jazdy w stanie nietrzeźwości i nie zagrażał już innym uczestnikom ruchu drogowego.

Kierowca został zatrzymany i trafił do policyjnego aresztu. Teraz sąd zadecyduje o jego dalszym losie. Jego prawo jazdy zostało już zatrzymane. Grozi mu kara do 2 lat pozbawienia wolności oraz zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych.

sierż. Monika Perec