Poeta Konrad Góra za tom „Kalendarz majów” i pisarz Filip Zawada za powieść „Rozdeptałem czarnego kota przez przypadek” zostali nominowani do najbardziej prestiżowej w Polsce nagrody literackiej. Książki dwóch wrocławskich autorów znalazły się obecnie na tzw. długiej liście. Siódemka finalistów będzie znana we wrześniu, zaś o tym, kto otrzyma Nagrodę Literacką Nike 2020, czyli 100 tysięcy zł i statuetkę, przekonamy się w pierwszą niedzielę października.  


Konrad Góra – poeta wierszy odważnych

Od lat związany z Wrocławiem Konrad Góra (obecnie mieszka w Ligocie Małej) jest autorem sześciu tomików wierszy, które ukazywały się od 2008 roku – „Requiem dla Saddama Husajna i inne wiersze dla ubogich duchem”, „Pokój widzeń”, „Fasolka po brytyjsku”, „Siła niższa (full hasiok)”, „Nie” oraz najnowszego, opublikowanego rok temu nakładem Biura Literackiego, „Kalendarza majów”, który nominowano do Nagrody Nike.

„Kalendarz majów”, 36-stronicowy tom, Konrad Góra zadedykował świniom.

– Świnie nasze mają ostatnio złą passę, szlachtuje się je, je od Gdańska po Bratysławę, zabija nożami i z broni palnej, niechże zostanie po tym jakiś ślad, choćby wianowanie moje – mówił poeta w rozmowie z Anną Adamowicz dla magazynu „biBLioteka”. 

Biuro Literackie podkreśla, że Góra pisze wiersze odważne i pełne oskarżeń. „Wiersze dedykowane świniom, ale zwrócone przeciw ludzkiemu świństwu. Nie odmawia się ich jak pacierzy, lecz odmawia się nimi – sobie i innym – prawa do bezprawia: zarówno tego wprowadzanego przez rządzących, jak i tego wyrządzanego w drobnych codziennych krzywdach”.

Konrad Góra/fot. Tomasz Leśniowski za Wikipedią

Filip Zawada – pisanie ma sens

Wrocławski prozaik, ale też poeta (autor sześciu tomów), muzyk formacji Indigo Tree (były) oraz ITOITO, fotograf, łucznik (z mistrzostwem Polski), ponadto reżyser i aktor filmów offowych. 

Do Nike jury nominowało jego znakomitą powieść „Rozdeptałem czarnego kota przez przypadek”, która miała premierę w ubiegłym roku w wydawnictwie Znak i zebrała fantastyczne recenzje. W wielu z nich powtarzało się określenie, że historia Franciszka, który mieszka u sióstr w sierocińcu, ma kota Szatana i kreuje niezwykłe historie, to wesoła książka.

– Zadziwia mnie, że to, co robię, jest wesołe, ponieważ ja absolutnie tej wesołości nie czuję, a kiedy piszę, jestem pogrążony w swojej czarnej smole smutku – przekonuje Filip Zawada.

Pisarz podkreśla jednak, że nominacja dla powieści go bardzo cieszy.

– Dzięki temu mogę odetchnąć – może jednak to, co robię ma jakiś sens. W momencie gdy nie ma się bezpośredniego kontaktu z czytelnikami, miło wiedzieć, że komukolwiek się to podoba, że moja praca jest użyteczna – dodaje Filip Zawada.  

Filip Zawada/fot. arch. autora 

W tej chwili wrocławianin kończy nową książkę, której nie pokazywał jeszcze redaktorce.

– W związku z tym nie wiem, jakie będą jej losy. Przy okazji piszę także dramat dla teatru. Pisanie jest supernaturalną treścią mojego życia w tym momencie, jak mycie rąk. Tak spędzam przynajmniej pół dnia, praktycznie codziennie. Nie traktuję tego jak pracy, tylko jak pewien przymus. Przywykłem do tego zajęcia i je lubię, z każdym dniem coraz bardziej – przyznaje Filip Zawada. 

Zobaczcie także: Jakie książki lubi czytać Filip Zawada