Hossa na rynku nieruchomości trwa w najlepsze. Mimo obaw analityków, rosnących cen i malejącej liczby dostępnych gruntów cały sektor wciąż znajduje się w bardzo dobrej kondycji. Co zatem, wobec coraz droższych mieszkań, staje się głównym dla klientów magnesem?

Największe miasta w Polsce od kilku lat przeżywają niespotykany wcześniej deweloperski boom, któremu cały czas towarzyszy jednak wzrost ceny m2 kwadratowego mieszkania. Z przygotowanego przez Expandera i Rentier.io raportu wynika, że w ciągu zaledwie trzech miesięcy ceny ofertowe w 16 badanych miastach wzrosły średnio o 5 proc. Najbardziej podrożały w Radomiu - o 10 proc. i Katowicach - o 9 proc.

Biorąc pod uwagę dynamikę sprzedaży przede wszystkim nowych mieszkań i domów, a także strukturę finansowania zakupów przez klientów (przeszło 40-proc. udział transakcji gotówkowych) oraz wciąż korzystne warunki zaciągania kredytów hipotecznych ewidentnie widać, że cena nie jest dla klientów przeważnie przeszkodą. Oczywiście wciąż jest to główny czynniki decydujący o wyborcze tej czy innej nieruchomości, jednak coraz większe znaczenie zaczynają mieć inne kwestie - lokalizacja oraz dodatkowe udogodnienia dla przyszłych mieszkańców. Taka sytuacja ma miejsce choćby we Wrocławiu, który jest jednym z głównych beneficjentów nieruchomościowej hossy.

Nowe inwestycje powstają w stolicy Dolnego Śląska niemal na każdym kroku. Rzecz dotyczy zarówno rynku mieszkaniowego jak i sektora komercyjnego. W pierwszym przypadku to przede wszystkim nowe osiedla i budynki wielorodzinne, niektóre przyciągające rozmachem, wielkością i nowoczesną architekturą.

Jednak wraz z rozwojem samego miasta, praktycznie nieistniejącym bezrobociem i sukcesywnie poprawiającą się sytuacją materialną, klienci zaczynają poszukiwać alernatywnego produktu dla mieszkania w wielorodzinnym budynku w centralnej lokalizacji.

Jeszcze kilka lat temu wizja posiadania domu z ogrodem w granicach administracyjnych miasta była czymś niemal niespotykanym. Własny dom można było zbudować w najlepszym wypadku na obrzeżach miasta, skąd dojazd do samego centrum zajmował wiele cennych minut. Zmieniająca się jednak struktura społeczna, preferencje, ale też zasobność portfeli i rosnące potrzeby przełożyły się na modyfikację oferty deweloperów, którzy coraz częściej oferują właśnie wolnostojący dom lub przynajmniej zabudowę szeregową. Przy czym dwa czynniki wydają się przy tym być kluczowe i niemal dla dewelopera obligatoryjne - przynajmniej niewielki ogród oraz dobra lokalizacja.

Analizując mapę nowo powstających projektów na terenie Wrocławia uwagę przykuwa przede wszystkim Jagodno, które po latach inwestycyjnej posuchy, wreszcie dochodzi coraz mocniej do głosu. Mowa to nie tylko o nowych inwestycjach deweloperskich (które akurat w minionych latach tu powstawały), ale przede wszystkim kluczowych realizacjach infrastrukturalnych - czyli przebudowanie ulicy Buforowej, nowym kompleksie basenowych czy powstającym nowoczesnym żłobku.

W kontekście zmieniających się preferencji zakupowych klientów sektora nieruchomościowego przytoczyć można przykład budowanego przez Scandi Home Osiedla Scandi przy ulicy Sygnałowej, które wpisuje się w nowy trend dobrej lokalizacji i istotnych udogodnień.

Prawie 150 m2 powierzchni 3-kondygnacyjnego domu, nawet 300 m2 ogrodu oraz 5 kilometrów do rynku - to atuty, wobec których klienci nie przechodzą obojętnie, doceniając także sąsiedztwo uroczego Parku Brochowskiego oraz wspomnianą wcześniej infrastrukturalną rewolucję, w domyśle której stoi także budowa linii tramwajowej na Jagodno.

Podobnych przykładów w stolicy Dolnego Śląska przytoczyć można jeszcze kilka. Łączącym je mianownikiem, oprócz rzeczy oczywistych bezpośrednio przekładających się na komfort życia mieszkańców, jest właśnie dobra lokalizacja. I nie zawsze oznacza to, że inwestycja musi leżeć w ścisłym centrum.

Pomijając kwestię w miarę szybkiego dojazdu do pracy, dobra lokalizacja to także bliskość terenów rekreacyjnych, spacerowych, dostęp do punktów handlowo-usługowych oraz przede wszystkim szkół, żłobków czy przedszkoli. Fakt, że inwestycja leży te kilka kilometrów od samego rynku, coraz częściej staje się już zaletą, a nie wadą.