- Czasem już dość słów. Dlatego od dziś przechodzimy do używania siły - zapowiedział w piątek rano prezes MPK Krzysztof Balawejder. Kierowcy oraz motorniczowie będą zatrzymywać pojazdy, gdy będą nim podróżować paseżerowie bez maseczek.
8 października premier Mateusz Morawiecki ogłosił, że od soboty (10 października) żółta strefa bezpieczeństwa zostanie wprowadzona w całym kraju. To oznacza m.in. noszenie maseczki lub innego nakrycia zakrywającego nos i usta (np. szalika) w przestrzeni publicznej - m.in. na ulicach.
W piątek rano na Rondzie Reagana Krzysztof Balawejder zaapelował do pasażerów wrocławskiej komunikacji, żeby stosowali się do tego zarządzenia. Dzięki maseczkom znacznie ogranicza się możliwość rozprzestrzeniania się wirusa.
Cała Polska w żółtej strefie bezpieczeństwa. Nowe obostrzenia
Koronawirus: aktualna sytuacja
Entire Poland in yellow zone. New restrictions
Вся Польща знаходиться в “жовтій” зоні безпеки. Впроваджуються нові обмеження
- Podróżowanie komunikacją miejską, takze w erze covidu, jest bezpieczne. Pokazują to badania europejskie, z Azji i Stanów Zjednocznych. Tylko 1,2 proc. zachorowań w Europie wynika z podróży komunikacją miejską. W Hongkongu to zaledwie 0,1 proc. Dlaczego? Tam obowiązuje bezwzględny reżim maseczkowy - wyjaśniał Krzysztof Balawejder.
I dodawał: - Dziś spotykamy się z państwem po to, żeby powiedzieć stanowcze "nie" wszystkim baranom w komunikacji miejskiej bez maseczki. Polacy są cudownym narodem, mamy wspaniałe cechy. Ale dziś nie ma czasu na ułańską fantazję, tylko na solidarność. Wyrazem naszej solidarności, współczesnego patriotyzmu jest noszenie maseczek. Proszę, apeluję i błagam o to. Czasem już dość słów. Dlatego od dziś przechodzimy do używania siły.
W ten sposób Balawejder zapowiedział, że kierowcy i motorniczowie będą mogli zatrzymywać pojazdy, jeśli "choćby jedna osoba na 70 nie miała maseczki". Prezes MPK zapowiada, że będzie wspierać swoich pracowników egzekwujących w ten sposób na podróżnych stosowanie się do obostrzeń sanitarnych. W innym przypadku będzie wzywana policja.
Prof. Simon: Możliwa jest katastrofa
Razem z prezesem MPK w konferencji prasowej wziął udział prof. Krzysztof Simon, ordynator oddziału zakaźnego w szpitalu przy ul. Koszarowej. Ta placówka przez kilka miesięcy była szpitalem jednoimiennym w walce z COVID-19.
- Wirus nie przenosi się od komara i motylka w łóżku tylko z człowieka na człowieka. Jeśli o to nie zadbamy, to będzie kompletna katastrofa. Dziś w szpitalu nie mamy już praktycznie miejsc, nie ma gdzie kłaść chorych. Zawdzięczamy to tym, którzy to wszyskto lekceważą. Ci ludzie nie noszą masek, obrażają, wyzywają. To im zawdzięczamy tę sytuację - stwierdził prof. Simon.
Dodał, że błędem było gwałtowne poluzowanie obostrzeń. Skrytykował m.in. organizację wesel na 250 osób. Takie uroczystości często są ogniskiem rozprzestrzeniania się wirusa SARS-CoV-2.
- Jeśli się nie zmobilizujemy to ludzie będą umierać na stojąco, póki będa mogli stać, bo nie będzie gdzie ich hospitalizować. Ratujmy się wszyscy - nie ma leków dobrych, są tylko jakieś. Mamy jakąś obsługę zdrowotną i ileś ludzi, którzy mogą to wszystko obsługiwać. Inaczej przepadniemy i tragedia dotknie nas wszystkich - zauważył lekarz.
Profesor dodał, że w szpitalu przy ul. Koszarowej leży ze zdiagnozowanym COVID-19 dwóch ciężko chorych pacjentów, którzy negowali pandemię.
- Leżą u nas dwie osoby, które aktywnie walczyły i nas obrażały mówiąc, że covidu nie ma i to jakieś spiski. Jedna jest na granicy śmierci, a druga może nie umrze. Młodzi ludzie, akurat mieli predyspozycje genetyczne do złego przebiegu tej choroby. To tragedia tych ludzi, rodziny szaleją, ale my ich znamy - obrzucali nas błotem i nawet smsy wysyłali. To bardzo dobry przykład. Życzę im żeby to wszyskto przeżyli i wcale nie jestme pewny - powiedział prof. Simon. I dodał, że "jeden już nie może mówić, a drugi już nie zaprzecza".
Ekspert w dziedzinie chorób zakaźnych przyznał wprost, że zmierzamy do czerwonej strefy lekceważąc wszystkie obostrzenia. Po zakończeniu konferencji Krzysztof Balawejder i prof. Krzysztof Simon rozdali pasażerom maseczki.
Według oficjalnych danych Ministerstwa Zdrowia 9 października potwierdzono 4739 nowych zakażeń na koronawirusa, z czego 250 z woj. dolnośląskiego. W calym kraju zmarło kolejnych 52 pacjentów. W sumie od początku pandemii oficjalnie zachorowało 116 338 osób a 2919 zmarło. Na Dolnym Śląsku stwierdzono 6154 wyników pozytywnych testu na obecność COVID-19. Zmarły 192 osoby.