Pomnik Ofiar Katynia we Wrocławiu przypomina 22 tysiące zamordowanych

Pomnik w parku Juliusza Słowackiego stoi od dwóch dekad i opowiada historię zbrodni, którą odkryto dopiero po 1990 roku — warto go odwiedzić, by zobaczyć rzeźbę Matki-Ojczyzny i Anioła Śmierci oraz przestrzenny krzyż z 22 tysiącami granitowych kostek.
- Idź do parku Słowackiego i zobacz pomnik we Wrocławiu
- Poznaj historię przez losy rodzin które we Wrocławiu pamiętają
- Odwiedź miejsce pamięci i poznaj liczby które nie dają spokoju
Idź do parku Słowackiego i zobacz pomnik we Wrocławiu
Pomnik Ofiar Zbrodni Katyńskiej stoi w parku Juliusza Słowackiego przy ul. Purkyniego, niedaleko Panoramy Racławickiej. Autorska kompozycja rzeźbiarza Tadeusza Tchórzewskiego tworzy centralny, przestrzenny krzyż z ponad 22 tysięcy szarych kostek granitowych — tyle osób zginęło wiosną 1940 r. po rozkazie Stalina. Na przecięciu ramion krzyża ulokowano cztery postumenty-symboliczne ściany grobowca, w centrum zaś umieszczono Pietę Katyńską jako Matkę-Ojczyznę oraz dominującego nad nimi Anioła Śmierci z mieczem ozdobionym pięcioramienną gwiazdą.
Wrocławski pomnik powstał dzięki pracy i zbiórce Dolnośląskiej Rodziny Katyńskiej. Organizacja przekazała monument miastu, a dokumentacja trafiła do Ossolineum; warchiwum zachowało m.in. sześć segregatorów z lat 1994-2000 oraz materiały z ogólnopolskiego konkursu na projekt. Pomnik powstawał dzięki datkom od członków stowarzyszenia, zbiórkom organizowanym 131 razy, sprzedaży cegiełek oraz wsparciu instytucji i darczyńców z kraju i zagranicy.
Poznaj historię przez losy rodzin które we Wrocławiu pamiętają
Dolnośląska Rodzina Katyńska działała aktywnie od 1994 roku; wówczas liczyła około 500 osób, w tym 20 wdów. Dziś stowarzyszenie skupia 59 osób, a jedną z najbardziej zaangażowanych działaczek jest Alina Głowacka-Szłapa — pełnomocnik ds. budowy pomnika i córka kapitana Stanisława Głowackiego, zamordowanego w Charkowie w 1940 roku.
Z opowieści rodzin wynika, że informacja o losie tysięcy zaginionych pojawiła się dopiero po 1990 roku, kiedy Michaił Gorbaczow przekazał Wojciechowi Jaruzelskiemu dokumenty radzieckich archiwów z listami ofiar. To był dla wielu ulgowy moment, choć niektórzy — jak matka pani Aliny — nie doczekali tej wiadomości. Z rodzinnych pamiątek i listów wyłania się codzienność przedwojenna: kpt. Stanisław Głowacki pisał do bliskich, dbał o edukację syna i córki, a jego ślad urywa się po internowaniu w obozie NKWD w Starobielsku.
W prywatnym liście do rodziny kpt. Głowacki pisał:
Żyję tu tylko wspomnieniami (…) Całuję mocno i tulę do serca, bądźcie silni.
kpt. Stanisław Głowacki
Rodziny i stowarzyszenia, które pracowały przy budowie pomnika, przechowały faktury, korespondencję i zapisy kwest — to źródła wykorzystane przy przekazaniu dokumentacji do miejskich i naukowych instytucji.
Odwiedź miejsce pamięci i poznaj liczby które nie dają spokoju
Pomnik ma wymiar symboliczny i edukacyjny — nie tylko upamiętnia zmarłych, lecz także przypomina lokalnej społeczności o skali zbrodni: historycy ustalili, że ofiarami były 21 857 polskich jeńców wojennych z obozów Kozielska, Starobielska i Ostaszkowa, a miejsca egzekucji 7 305 jeńców z Ukrainy i Białorusi do dziś nie zostały odnalezione. Na pomniku znajdują się inskrypcje i elementy ikonograficzne wyjaśniające te liczby oraz wskazujące na sprawców i kontekst historyczny.
Mieszkańcy Wrocławia i turyści mogą podejść bliżej, odczytać inskrypcje i zobaczyć detale rzeźb — Pietę, Anioła Śmierci i symboliczny grobowiec. Miasto Wrocław przejęło monument na własność, a dzięki zachowanym materiałom z budowy — dostępnym w zasobach Ossolineum — można śledzić proces powstawania pomnika oraz wkład prostych ludzi i organizacji w jego realizację.
na podstawie: UM Wrocław.
Autor: krystian