Niestety, ale złodzieje działający metodą na tzw. ,,parawan’’ nadal działają, podając się za pracowników gazowni, wodociągów, listonoszy lub spółdzielni mieszkaniowych. Wchodzą do mieszkań niczego niespodziewających się osób i wykorzystując ich nieuwagę, kradną pozostawione bez nadzoru pieniądze. Policjanci kolejny raz przypominają, aby zawsze weryfikować kogo wpuszczamy do naszego domu!

Czy kiedykolwiek zaprosilibyśmy do naszego mieszkania całkowicie nieznaną osobę, która po prostu zapuka do naszych drzwi i powie, że chce wejść do środka? Pewnie każdy z nas pomyśli „oczywiście, że nie!”. Ale czy aby na pewno? Co jeśli dana osoba przedstawi się jako pracownik gazowni, który w celach bezpieczeństwa sprawdza szczelność instalacji w całym budynku? Powie, że był już u sąsiadów, ponieważ dostał zlecenie ze spółdzielni w związku z podejrzeniem wycieku. Wtedy, podświadomie chcąc zapewnić bezpieczeństwo sobie, a także pozostałym członkom rodziny, serdecznie zaprosimy gazownika do środka i wskażemy, gdzie jest kuchnia, gdzie są charakterystyczne żółte rury, „o, a tu jest zawór!”.  Kiedy sprawdzenie się skończy, a kontroler obejrzy całe mieszkanie i wyjdzie mówiąc, że wszystko jest w najlepszym porządku, wtedy oddychamy z ulgą i życząc miłego dnia dziękujemy za zapewnienie bezpieczeństwa.

Niestety parę minut później, przygotowując się np. do wyjścia na zakupy, sięgamy po torbę z portfelem, którego nie ma. Zaglądamy pod stolik, sprawdzamy szafki w kuchni i komodę w salonie. Nigdzie nie widać portfela. Jakby tego było mało, zniknął też telefon komórkowy oraz klucze do mieszkania. Ale przecież te rzeczy nie mogły same zniknąć!

I wtedy pomału dochodzi do nas świadomość, że prawdopodobnie padliśmy ofiarą kradzieży. Ale kiedy? Przecież dzień wcześniej wszystko było na swoim miejscu. Dopiero wówczas  zaczynamy przypominać sobie sympatycznego pana gazownika, który w pewnej chwili prosił, abyśmy sprawdzili, czy w kuchni nie pachnie gazem, a on wtedy skontroluje rury w przedpokoju. A przecież kilkanaście sekund wystarczy, żeby zabrać pozostawione na widoku wartościowe przedmioty. I właśnie ten moment wykorzystał złodziej, który, jak się później okaże, jedynie podawał się za pracownika gazowni rzekomo zatrudnionego przez administrację spółdzielni.

Czy powyższa sytuacja mogła wydarzyć się naprawdę? Niestety tak. Złodzieje przybierają różne legendy, aby wzbudzić zaufanie swoich ofiar. A ofiary, najczęściej w dobrej wierze, ufają im i same zapraszają ich do swoich mieszkań. Kilka dni temu w różnych częściach miasta kilkoro Wrocławian zostało okradzionych przez oszustów podających się za pracowników spółdzielni, listonoszy czy wodociągowców.

Podobna sytuacja, jak opisana wyżej spotkała starszą mieszkankę Zakrzowa. Do mieszkania kobiety zapukały dwie osoby podające się za pracowników administracji sprawdzających rzekomy przeciek w rurach. Odwrócili uwagę 83-latki prosząc ją o odkręcenie wody w kranach i wówczas skradli ponad 2000 złotych.

Zdarzenie, tym razem z rzekomym pracownikiem gazowni, miało również miejsce na terenie Starego Miasta. 88-latek wpuścił do swojego mieszkania mężczyznę, który miał sprawdzić, czy instalacja gazowa jest bezpieczna. Nieznajomy wykorzystał moment, kiedy został sam w pokoju i  dokonał kradzieży pieniędzy w kwocie 4500 złotych.

Kolejne tego typu zdarzenie, podczas którego skradziono pozostawiony na stole portfel, a także biżuterie miało miejsce blisko centrum miasta. Tym razem ofiarą została 78-letnia mieszkanka Przedmieścia Oławskiego, którą odwiedził mężczyzna podający się za pracownika spółdzielni mieszkaniowej.

Funkcjonariusze prowadzą działania ukierunkowane na zatrzymanie tych osób oraz cały czas przypominają, aby nigdy nie ufać nieznajomym, którzy pukają do naszych drzwi. Jeżeli ktoś przedstawia, się jako pracownik wodociągów, Zakładu Ubezpieczeń Społecznych czy pobliskiej elektrowni, powinniśmy zastosować zasadę ograniczonego zaufania. Dana osoba powinna wylegitymować się odpowiednim dokumentem poświadczającym zarówno jej tożsamość jak i sprawowaną funkcję. Nie powinna mieć też żadnych pretensji, jeśli będziemy chcieli skontaktować się z organem, który ta osoba reprezentuje, aby sprawdzić jej tożsamość. Jeśli osoba zaczyna wówczas zachowywać się nerwowo, sugerować że sprawdzanie nie ma sensu albo wręcz próbuje się oddalić, wtedy jak najszybciej powinniśmy zadzwonić na numer alarmowy i przekazać operatorowi informację o sytuacji, do której przed chwilą doszło.

Aby nie stać się ofiarą oszustwa, pamiętaj o przestrzeganiu kilku zasad. Przede wszystkim zawsze przed otwarciem drzwi należy:

- spojrzeć przez wizjer lub okno – kto do nas przyszedł,

- jeśli nie znamy odwiedzającego – spytać o cel jego wizyty, zapiąć łańcuch zabezpieczający (jeśli zdecydujemy się na otwarcie drzwi) oraz poprosić o pokazanie dowodu tożsamości lub legitymacji służbowej, identyfikatora. Uczciwej osoby nie zrazi takie postępowanie powodowane ostrożnością,

- w razie wątpliwości należy umówić się na inny termin, sprawdzając uprzednio w administracji osiedla lub innej odpowiedniej instytucji wiarygodność osoby pukającej do drzwi (jeśli osoba podaje się za przedstawiciela administracji lub innej odpowiedniej instytucji)

st. sierż. Krzysztof Marcjan