Policjanci z Komisariatu Policji Wrocław-Leśnica przyjęli zawiadomienie od kobiety, która twierdziła, że ukradziono jej samochód. Była przekonana, że widziała auto zaparkowane na ulicy jeszcze kilkanaście godzin temu. Potwierdził to również mąż kobiety – on również widział ich zaparkowany samochód. Oboje upierali się, że auto zostało skradzione.

Policjanci zaangażowali się w poszukiwania osobowego Nissana. Do pracy nad sprawą natychmiast przystąpili funkcjonariusze pionu kryminalnego i pionu prewencji. Mundurowi sprawdzali okolicę oraz przeglądali zapisy monitoringu. Do obejrzenia mieli kilkanaście godzin nagrań. Policjanci, tak jak w wielu sprawach, brali pod uwagę różne scenariusze: sprawdzali, czy auto nie zostało odholowane przez Straż Miejską, czy nie zostało ukradzione metodą na hol lub lawetę, ale im więcej mieli ustaleń, tym więcej nabierali wątpliwości. Wersja o kradzieży pojazdu stawała się dla doświadczonych policjantów coraz mniej prawdopodobna. Kobieta i mężczyzna upierali się jednak, że samochód został ukradziony i że widzieli go dzień wcześniej, jak stoi zaparkowany pod domem.

Policjanci przyjęli zawiadomienie o kradzieży i po spisaniu wszystkich niezbędnych protokołów, kobieta wyszła z komisariatu. Wróciła po chwili, ponieważ nagle przypomniała sobie, że zaparkowała swoje auto w innym miejscu. Zostawiła samochód na parkingu jednego z Centrów Handlowych. Policjanci zupełnie niepotrzebnie prowadzili od kilku godzin swoje czynności, angażując się w poszukiwanie samochodu i sprawdzając wersję o kradzieży. Dobrze, że do kradzieży nie doszło, ale w czasie gdy mundurowi szukali samochodu, ktoś inny musiał oczekiwać na interwencję i pomoc policjantów.

sierż. szt. Dariusz Rajski