– Symbolicznie powstał z popiołów – powiedział prezes MPK Krzysztof Balawejder o tramwaju „Feniks”, który uległ częściowemu spaleniu po wypadku w 2019 r. Teraz tramwaj wrócił do Wrocławia i wyjechał już na tory.
W październiku 2019 r. na ul. Olszewskiego doszło do zderzenia tramwaju z ciężarówką wyjeżdżającą z drogi podporządkowanej. W wyniku uderzenia tramwaj zaczął się palić, a motorniczy musiał ewakuować pasażerów. Dzięki szybkiej reakcji nikomu nic się nie stało. Po roku udało się uratować także tramwaj.
– Symbolicznie powstał z popiołów. Tramwaj prowadził pan Kamil, który rok temu sprawił, że udało sie bezpiecznie ewakuować pasażerów. Udało się uratować kilkadziesiąt osób przed trudnym losem – przyznał w piątek Balawejder.
Tramwaj jest niebieski i od tego momentu wszystkie remontowane oraz nowe składy będą w identycznym kolorze. Nie granatowym, nie srebrnym, nie biało-niebieskim. Mowa m.in. o przechodzących modernizację tramwajach Skoda 16T oraz Protram 205WrAs. Jednakże trudno będzie pomylić „Feniksa” z innymi wagonami - z przodu oraz z boku kabiny naklejono napis „Feniks”, a na lusterkach są płomienie.
– Wracamy do tradycyjnej, niebieskiej barwy. Nasze miasto jest kojarzone z niebieskimi tramwajami i słowa „Wrocławskiej piosenki” Marii Koterbskiej powinny pozostać aktualne – dodał Krzysztof Balawejder. Zaznaczył, że każdy tramwaj trafiający do Wrocławia będzie klimatyzowany.
Koszt remontu wyniósł 2,4 mln zł, z czego większość kwoty pokryło ubezpieczenie. – To zdecydowanie niższy koszt niż przy kupnie nowego. Zostały stare wózki, ale wymieniono całą kabinę – zaznaczył Balawejder. W 2017 r. miasto rozstrzygnęło przetarg na dostarczenie przez firmę Modetrans Poznań 40 tramwajów o za łączną kwotę 176 mln zł brutto. Koszt jednego składu wyniósł 4,3 mln zł.
Teraz wyremontowany Protram przypomina kursujące po mieście granatowe Moderusy Beta.