Na ukończeniu jest książka „Spod tynku patrzy Breslau”, poświęcona niemieckim inskrypcjom, które wciąż możemy odnaleźć w przestrzeni Wrocławia. Jej autorem jest Grzegorz Czekański, który realizował w 2020 r. projekt edukacyjny pod tą samą nazwą. Książka powstaje w ramach wrocławskiego programu stypendialnego.
Efektem edukacyjnej inicjatywy była drukowana mapka, ukazująca przedwojenne epigrafy na elewacjach, kratkach ściekowych, płytach chodnikowych, czyli grubo ponad setce miejsc, gdzie Breslau wciąż na nas patrzy. Teraz czas na książkę, która odkryje przed nami tajemnice Breslau.
ul. Wyszyńskiego 104, fot. Joanna Leja
Książka rozszerza tę tematykę, naświetla zagadnienie niemieckich epigrafów z perspektywy historycznej, kulturowej, nie zapominając również o aspektach technologicznych. Często jednak niemieckie inskrypcje są tylko pretekstem do żywych refleksji tożsamościowych, pokazuje to odbiór społeczny działań dedykowanych odkrywaniu przedwojennej historii Wrocławia i innych „odzyskanych” miast Dolnego Śląska oraz Ziem Zachodnich.
Czytaj też: Mapa śladów historii „Spod tynku patrzy Breslau” już gotowa
Autor książki, Grzegorz Czekański jest redaktorem, księgarzem, prozaikiem, animatorem kultury zainteresowanym dziedzictwem kulturowym Dolnego Śląska.
– Materiał do książki zbierałem od 2020 r., działając mocno na tekstach źródłowych, zbierając informacje od mieszkańców, ale też spotykając się ze specjalistami (np. konserwatorami, przewodnikami, entuzjastami). W trakcie prac nad książką utworzyliśmy wraz z Alanem Weissem projekt Spod ziemi patrzy Breslau (niemieckie płyty nagrobne w przestrzeni publicznej Wrocławia), o którym też będę wspominał w książce – opowiada Grzegorz Czekański.
Czytaj też: Alan Weiss 30 Kreatywnych Wrocławia
Dodatkowo, w książce poznamy najciekawsze według niego miejsca, które zasługują na szczególną uwagę.
– Nie mieszkam we Wrocławiu. Przez kilkanaście ostatnich lat dojeżdżałem, głównie pociągiem. Nazbierałoby się z tego kilka tysięcy krótkich, mieszczących się w trzech kwadransach przejażdżek koleją, które zsumowane można by zilustrować jako połowa trasy z Wrocławia na Księżyc. W czasie pandemii mocniej niż wcześniej się zmotoryzowałem. I to właśnie z perspektywy podróży samochodem od strony mojego miejsca zamieszkania postaram się przeprowadzić krótki przegląd epigrafów, które mocniej zapadły mi w pamięć – zapowiada Czekański.
Napisy patrzą na nas też w innych miastach na Dolnym Śląsku
Projekt Spod tynku patrzy Breslau przekroczył granicę samego Wrocławia. Zimą 2020 r. pojawiła się edycja jeleniogórska (...Hirschberg), w tym roku wałbrzyska (...Waldenburg), a w najbliższym czasie pojawi się również edycja legnicka.
Planowane są też działania w innych miejscowościach regionu. Koresponduje z tym akcja „Spod ziemi patrzy Breslau”, której celem jest uporządkowanie wciąż nierozwiązanego problemu, jakim są zapomniane, niemieckie płyty nagrobne, które wciąż możemy odnaleźć we Wrocławiu w przestrzeni otwartej Wrocławia.
ul. Bolesława Prusa 53 fot. Joanna Leja
Fragment książki
„Na ulicy nie było widać żywego ducha, najwyżej jakiś kot albo szczur przemykał się między ruinami” – pisała w 1945 r. Joanna Konopińska w jednej z najbardziej znaczących wrocławskich książek wspomnieniowych ukazujących tużpowojenny okres w historii miasta. Był to stan, który prof. Stanisław Kulczyński określał jako „martwą pustkę”. Na ocalałych budynkach: wciąż potężna ikonosfera niemieckich inskrypcji. Przeznaczona do możliwie natychmiastowego wymazania.
Owa materia okazała się jednak trudniejsza w unicestwieniu, niż początkowo przypuszczano. „Ponad 3000 napisów niemieckich już usuniętych, pozostało jeszcze około 7000” – donosiło jeszcze w 1948 r. „Słowo Polskie”. Przyjmując (nawet z dużym marginesem błędu) rzetelność owych szacunków, zastanawiać może stosunkowo powolne tempo praktyk „odniemczających” tak duże miasto, biorąc pod uwagę choćby poziom obywatelskiego zaangażowania w tej materii w innych miejscach Dolnego Śląska. Bo weźmy takie Kłodzko: „W ciągu trzech lat usunąłem przeszło 100 napisów, a jako Czyn Pierwszomajowy podejmuję się usunięcia dalszych 50 napisów do 1 maja br. I wzywam młodzież kłodzką do podjęcia podobnej akcji” – pisze autor listu-apelu, legitymujący się tożsamością Janusz Krasnopolski.
Czyżby Wrocław, choćby w sferze werbalnej, nie doczekał się swoich obywateli Krasnopolskich?
Inne fragmenty książki można znaleźć na stronie internetowej dolnoslaskosc.pl
Publikacja książki planowana jest na przełomie 2022/2023 r.