Na Uniwersytecie Wrocławskim odkryto nielegalną kopalnię bitcoinów, co wzbudziło duże zainteresowanie wśród lokalnych mediów. Policja interweniowała w tej sprawie, jednak na chwilę obecną nie zatrzymano żadnych pracowników uczelni. Co dokładnie działo się w gmachu Wydziału Prawa, Administracji i Ekonomii?
Nielegalna działalność w sercu Wrocławia
W jednym z budynków Uniwersytetu Wrocławskiego, przy pl. Uniwersyteckim, policja odkryła nielegalną kopalnię bitcoinów. Funkcjonariusze znaleźli tam sprzęt komputerowy przeznaczony do wydobywania kryptowalut. To niecodzienna sytuacja, która z pewnością zaskoczyła zarówno studentów, jak i pracowników uczelni.
Katarzyna Górowicz-Maćkiewicz, rzeczniczka prasowa uniwersytetu, potwierdziła interwencję służb. - Mogę tylko potwierdzić, że doszło do interwencji policji. Szczegółów nie mogę ujawniać, ponieważ policja prowadzi postępowanie w tej sprawie - powiedziała.
Wykorzystanie energii elektrycznej
Jak donosi osoba zaznajomiona z sytuacją, nie użyto komputerów uczelnianych do wydobywania bitcoinów. Informacje te sugerują, że organizatorzy nie złamali zabezpieczeń systemów uniwersytetu, co może być pocieszające dla władz uczelni.
Jednakże, proceder ten wiązał się z nielegalnym poborem energii elektrycznej, co rodzi poważne pytania o odpowiedzialność i konsekwencje prawne. Wydobywanie kryptowalut jest znane z tego, że wymaga ogromnych ilości energii, co dodatkowo komplikuje sytuację.
Co dalej z tą sprawą?
Obecnie nie ma informacji o zatrzymaniach wśród pracowników uniwersytetu. Policja kontynuuje śledztwo, które ma na celu ustalenie, kto jest odpowiedzialny za tę nielegalną działalność.
Wrocław, jako miasto akademickie, z pewnością będzie przyglądać się tej sprawie z bliska. Wydarzenia takie jak te stawiają wyzwania przed uczelniami i mogą wpływać na ich wizerunek w społeczeństwie. Mieszkańcy mogą tylko czekać na dalszy rozwój wydarzeń.
Według informacji z: Urząd Miasta Wrocław